Recenzja filmu

Angelo (2018)
Markus Schleinzer
Makita Samba
Alba Rohrwacher

Ecce homo

Dzięki najduszniejszemu z formatów obrazu, prostokątnemu 4:3, statycznym kadrom, długim ujęciom oraz naturalnemu oświetleniu, reżyser nie tylko radzi sobie z ograniczeniami budżetu. Przede
Przepraszam, jestem Austriakiem - ostrzegał widzów reżyser Markus Schleinzer przed seansem "Angelo" na jednym z festiwali. Coś w tym jest - w końcu ani Michaelowi Hanekemu, który przez lata rozmontowywał sytą Europę, ani Jessice Hausner, która z równym zapałem dekonstruowała katolickie rytuały, ani samemu Schleinzerowi, który prowadził castingi do ich filmów, nie zależało raczej na naszym komforcie. W swoim debiutanckim "Michaelu" kazał spoglądać na świat oczami pedofila, przetrzymującego w piwnicy dziesięcioletnią ofiarę. W kolejnym, postkolonialna wina przyjmuje postać tytułowego bohatera - nigeryjskiego chłopca, przekazywanego z rąk do rąk przez członków wiedeńskiej arystokracji.



Angelo Soliman istniał naprawdę, jego mumia spłonęła ponoć w trakcie wiedeńskiej Wiosny Ludów. "Ponoć", gdyż w opowieści o służącym księcia Lichtensteinu, prominentnym wolnomularzu oraz szwagrze jednego z generałów Bonapartego, większość faktów pozostaje w sferze domysłów - zwłaszcza tych, które dotyczyły jego realnego wpływu na ówczesne, dworskie relacje oraz wolności, której zaznał za życia. Schleinzer złudzeń raczej nie ma, w jego chłodnej optyce Angelo - zanim pośmiertnie stanie się eksponatem w gablotce - będzie ofiarą kaprysu oraz przedmiotem laboratoryjnego eksperymentu. Chłopak przybija do brzegu wraz z innymi niewolnikami, szybko wychwytuje go czujne oko austriackiej markizy (świetna, balansująca na granicy karykatury Alba Rochrwaher). Zaś wszystko, co dzieje się później, jest wątpliwą reklamą kulturowej asymilacji - portretem oświeconego społeczeństwa w trakcie misji "uszlachetniania" obcej rasy, nadawania jej wyższego celu.



Austria to oczywiście ani Francja, ani Portugalia, jednak nie trzeba nawet tłumaczyć, w jaki sposób twórcy przerzucają pomost do współczesności i rozliczają grzechy kolonializmu. Po pierwsze, reżysera ewidentnie interesuje dzisiejsza optyka i recepcja zachodniego społeczeństwa. Po drugie, wystarczy mu w zasadzie jedna scena - nakręcony w pojedynczym ujęciu "rozładunek" francuskiego transportu - by ustawić cały ton filmu. Podzielony na rozdziały, odpowiadające kolejnym epokom w historii sztuki, "Angelo" pokazuje egzystencję bohatera jako spiętrzone wykluczenie. A jako że większość z tych poziomów to rasizm przykryty narracją o biologicznych dysproporcjach, rzecz błyskawicznie odsyła nas do świata za oknem. Z podobnym polotem, choć oczywiście w innej tonacji, obnażał tę hipokryzję i obłudę chociażby Jordan Peele w oscarowym "Uciekaj!"



Dzięki najduszniejszemu z formatów obrazu, prostokątnemu 4:3, statycznym kadrom, długim ujęciom oraz naturalnemu oświetleniu, reżyser nie tylko radzi sobie z ograniczeniami budżetu. Przede wszystkim, skutecznie podpina nas pod percepcję bohatera, uzyskuje efekt duchoty, skrępowania, ruchu powstrzymanego obyczajowym i kulturowym gorsetem. Angelo grany jest przez kilku aktorów (imponujący popis minimalizmu daje zwłaszcza Makita Samba), lecz zawsze podnosi wzrok w ten sam, pełen godności, sposób. "To twój pierwszy poważny krok na drodze do człowieczeństwa" - słyszy od markizy. Ale jak pokaże historia, przy takim kulturowym rozdaniu, "człowiek" to jedynie tymczasowy tytuł szlachecki - ubrany w zwierzęce skóry i wstawiony do gablotki, Angelo traci go wraz z ostatnim tchnieniem.
1 10
Moja ocena:
7
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Angelo" to historia życia, a nawet parę dni dłużej, czarnoskórego mężczyzny, który jako małe dziecko... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones